Władysław Lis, Maciej Mierecki: Wypadek był, ale odszkodowania brak

Nie każda ofiara nieszczęśliwego zdarzenia na drodze może liczyć na odszkodowanie. I to nawet jeżeli sprawca posiadał ubezpieczenie OC, a poszkodowany doznał poważnych urazów.

Według statystyk Komendy Głównej Policji liczba wypadków drogowych z roku na rok maleje. W 2023 r. stwierdzono ich 20
936, blisko 2 proc. mniej niż w 2022 r. oraz ponad 8 proc. mniej niż w 2021 r. Mimo to liczba ta wciąż jest alarmująca. W 2023 r., w wyniku wypadków drogowych, 1893 osoby poniosły śmierć, a rannych zostało 24 125 osób (w tym 7595 ciężko).

Wypadki śmiertelne i powodujące rannych stanowią istotną część wszystkich wypadków drogowych. Dla ofiar wiążą się one często z kalectwem i traumą. Skutki tych zdarzeń dotykają również rodziny ofiar. To właśnie rodzina najczęściej opiekuje się ofiarami albo opłakuje ich śmierć.

Skala problemu jest znaczna. Tymczasem polskie regulacje prawne nie w każdym przypadku pozwalają ofiarom albo ich rodzinom uzyskać rekompensatę finansową. Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego w niektórych sytuacjach odpowiedzialność sprawcy może bowiem zostać całkowicie wyłączona. Wtedy też poszkodowany albo jego rodzina mogą nie otrzymać żadnych świadczeń od sprawcy albo jego
ubezpieczyciela. Co więcej, polskie przepisy nakazują również uwzględniać kwestie przyczynienia się poszkodowanego do powstania szkody. W przypadku ustalenia, że poszkodowany przyczynił się do wypadku, należne świadczenia mogą zostać znacząco obniżone.
Z odmienną sytuacją prawną mamy do czynienia we Francji i Belgii. W tych krajach regulacje prawne nakładają de facto automatyczną odpowiedzialność ubezpieczyciela za szkody komunikacyjne. Warto zatem porównać polskie i zagraniczne regulacje, aby ocenić, czy nie nadszedł czas, aby dostosować polskie przepisy do współczesnych standardów ochrony prawnej ofiar wypadków drogowych i ich rodzin.

Z odmienną sytuacją prawną mamy do czynienia we Francji i Belgii. W tych krajach regulacje prawne nakładają de facto automatyczną odpowiedzialność ubezpieczyciela za szkody komunikacyjne. Warto zatem porównać polskie i zagraniczne regulacje, aby ocenić, czy nie nadszedł czas, aby dostosować polskie przepisy do współczesnych standardów ochrony prawnej ofiar wypadków drogowych i ich rodzin.

Kto odpowiada za wypadek?

Zgodnie z regulacjami kodeksu cywilnego za szkodę spowodowaną wypadkiem odpowiada, co do zasady, posiadacz samoistny pojazdu. Najczęściej jest nim kierowca, który spowodował wypadek. W praktyce roszczenia kieruje się jednak przeciwko ubezpieczycielowi sprawcy wypadku. Polskie regulacje nakładają bowiem na posiadaczy samochodów obowiązek posiadania ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, tzw. ubezpieczenia OC. Poszkodowany albo rodzina zmarłego może zatem zgłosić szkodę bezpośrednio ubezpieczycielowi. Ten powinien rozpatrzyć zgłoszenie w terminie trzydziestu dni. W przypadku odmowy wypłaty świadczeń albo propozycji wypłaty w niższej wysokości niż oczekiwana istnieje możliwość dochodzenia swoich praw w drodze powództwa przed sądem cywilnym.

Polski kodeks cywilny przewiduje, że kierowca pojazdu ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu na zasadzie ryzyka. Jest ona zatem oderwana od winy. Jednocześnie polskie regulacje przewidują, że odpowiedzialność kierowcy jest wyłączona, gdy szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą kierujący nie ponosi odpowiedzialności.

W praktyce najczęściej odpowiedzialność kierowcy albo jego ubezpieczyciela jest wyłączona na skutek przyjęcia, że wypadek nastąpił wyłącznie z winy poszkodowanego. Przykład? W grudniu 2015 r. w godzinach wieczornych kierowca samochodu osobowego potrącił rowerzystę. Samochód i rowerzysta poruszali się jezdnią w tym samym kierunku. Zarówno kierowca samochodu, jak i rowerzysta byli nietrzeźwi (odpowiednio 2,4 promila i 2,36 promila alkoholu we krwi). Jak ustaliła policja oraz biegli sądowi, samochód sprawcy poruszał się z dozwoloną prędkością nie większą niż 90 km/h, miał również włączone światła mijania. Rower poszkodowanego nie miał oświetlenia, a
sam poszkodowany był w ciemnym ubraniu. Na skutek urazów doznanych podczas potrącenia kierujący rowerem zmarł na miejscu zdarzenia. W trakcie przewodu sądowego ustalono, że kierowca samochodu w miejscu i czasie zdarzenia obiektywnie nie mógł zauważyć osoby jadącej rowerem, nawet gdyby był trzeźwy. Pojazd poruszał się też z dozwoloną i bezpieczną prędkością. W tym stanie rzeczy sąd przyjął, że wypadek nastąpił z wyłącznej winy rowerzysty.

Powództwo o zapłatę świadczenia ubezpieczeniowego odpowiadającego zadośćuczynieniu za krzywdę w związku ze śmiercią najbliższego członka rodziny zostało oddalone. Członkowie najbliższej rodziny, którzy wystąpili z powództwem, nie otrzymali żadnej rekompensaty pieniężnej za doznaną krzywdę (stan faktyczny na podstawie wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie z 29 czerwca 2022 r., sygnatura akt II Ca 108/21).

Mniejsze odszkodowanie i zadośćuczynienie

Obowiązek naprawienia szkody może również ulec odpowiedniemu zmniejszeniu. Dzieje się tak, gdy ubezpieczyciel lub sąd ustali, że poszkodowany przyczynił się do wypadku. W takiej sytuacji ocenia się procentowy stopień przyczynienia, który rzutuje później na wysokość wypłacanego odszkodowania i zadośćuczynienia. W orzecznictwie przyjmuje się, że sąd ma pewną swobodę w ustalaniu, w jakim stopniu świadczenia pieniężne powinny zostać zmniejszone. W przypadku znacznego stopnia przyczynienia się poszkodowanego przyznawane świadczenia pieniężne co do zasady ulegają znacznemu obniżeniu. Może to być szczególnie dotkliwe, gdy poszkodowany ubiega się nie tylko o odszkodowanie i zadośćuczynienie, ale również o cykliczną rentę z uwagi np. na niemożność podjęcia pracy.

Dla przykładu w czerwcu 2003 r. w godzinach wczesnoporannych kierowca samochodu stracił panowanie nad nim, a następnie uderzył w przydrożne drzewo. Na skutek zderzenia pasażer siedzący na tylnym siedzeniu pojazdu zmarł na miejscu zdarzenia. Organy ścigania ustaliły, że kierowca nie zachował należytej ostrożności i bezpiecznej prędkości na łuku drogi. Ponadto w trakcie wypadku był w stanie nietrzeźwości – miał 1,9 promila alkoholu we krwi. Został skazany w procesie karnym na cztery lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Siostra zmarłego w wypadku wystąpiła przeciwko ubezpieczycielowi z powództwem o zapłatę zadośćuczynienia za krzywdę w związku ze śmiercią najbliższego członka rodziny. W toku przewodu sądowego ustalono, że zmarły brat powódki przyczynił się do powstania szkody. Jechał bowiem samochodem kierowanym przez osobę znajdującą się w stanie nietrzeźwości, o czym doskonale wiedział. Sam również był nietrzeźwy. Sąd orzekający w sprawie powołał się na utrwalone orzecznictwo, zgodnie z którym spożycie przez poszkodowanego alkoholu z kierowcą, przed jazdą, jest kwalifikowane jako istotne przyczynienie się do powstania szkody. Finalnie sąd przyjął, że zmarły przyczynił się do szkody w 50 proc. W rezultacie zasądził na rzecz powódki kwotę 15 tys. zł. Stanowiła ona 50 proc. kwoty 30 tys. zł, która mogłaby być zasądzona, gdyby zmarły nie przyczynił się do powstania szkody (stan faktyczny na podstawie wyroku Sądu Okręgowego w Suwałkach I Wydział Cywilny z 13 października 2017 r., sygn. I Ca 339/17).

A jak jest we Francji?

Pod koniec lat 70. i na początku lat 80. nastąpił we Francji bardzo duży wzrost wypadków drogowych z udziałem pieszych. Znaczna ich część była spowodowana przez tych ostatnich. Obowiązujące w tamtym czasie ustawodawstwo przewidywało, podobnie jak obecnie w Polsce, model odpowiedzialności oparty na winie. Skutkowało to odmową wypłaty świadczeń ofiarom wypadków, którym przypisywano wyłączną winę za wypadek. Z kolei gdy pieszy przyczynił się do wypadku, odszkodowanie było odpowiednio zmniejszane.

Taka sytuacja powodowała, że spora grupa osób, która doznała trwałego kalectwa i utraciła zdolności zarobkowe, była pozostawiana bez środków do życia. To doprowadziło do uchwalenia w 1985 r. ustawy nr 85-677 mającej na celu poprawę sytuacji ofiar wypadków drogowych oraz przyspieszenie procedur odszkodowawczych. Ustawa ta została potocznie nazwana ustawą Badinter – od nazwiska ówczesnego ministra sprawiedliwości. Regulacja ta radykalnie zmieniła zasady odpowiedzialności firm ubezpieczeniowych za wypadki z udziałem wszelkich pojazdów mechanicznych, z wyjątkiem pojazdów szynowych.

Nowe przepisy wprowadziły odrębne zasady odpowiedzialności cywilnej ubezpieczycieli. Poszkodowany pieszy ma prawo do automatycznego odszkodowania, jeżeli jest ofiarą wypadku z udziałem pojazdu mechanicznego. Co istotne, prawo do takiej rekompensaty rozciąga się również na poszkodowanych pasażerów pojazdów mechanicznych oraz na rowerzystów.

Odpowiedzialność ubezpieczyciela wobec poszkodowanego w wypadku jest oparta na zasadzie ryzyka. Poszkodowany nie musi zatem wykazywać winy osoby prowadzącej pojazd mechaniczny. W praktyce musi jedynie wykazać, że w momencie wypadku z udziałem pojazdu mechanicznego był pieszym, pasażerem albo rowerzystą. Od odpowiedzialności ubezpieczyciel może się uwolnić tylko w kilku ściśle określonych przypadkach. Jednym z nich jest celowe samookaleczenie, czyli najczęściej gdy poszkodowany chciał popełnić samobójstwo, wchodząc na drogę. Drugim tego typu przypadkiem jest udowodnienie, że zachowanie poszkodowanego można zakwalifikować w kategoriach bardzo ciężkiej winy (franc. faute lourde). Warto jednak podkreślić, że zarzut bardzo ciężkiej winy nie może być podnoszony przeciwko poszkodowanym mającym mniej niż szesnaście lat, mającym więcej niż siedemdziesiąt lat lub których stopień inwalidztwa został ustalony na poziomie co najmniej 80 proc.

Sytuacje, w których odpowiedzialność ubezpieczyciela jest wyłączona, są zatem niezwykle rzadkie. Przykład? We wrześniu 2016 r. w godzinach nocnych mężczyzna wtargnął na jezdnię i został śmiertelnie potrącony przez samochód. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, powołując się na bardzo ciężką winę pieszego. Rodzina ofiary pozwała ubezpieczyciela o zadośćuczynienie. W trakcie procesu sądowego przesłuchano świadków, w tym żonę zmarłego oraz jego kolegów z miejsca pracy. Zeznania wykazały, że około dwóch dni przed wypadkiem jego ofiara zachowywała się dziwnie. Sąd powszechny pierwszej instancji w Reims (sygnatura sprawy RG 19/00486) przyjął odpowiedzialność ubezpieczyciela. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że zachowanie zmarłego – ojca kilkorga dzieci – musiało wskazywać na zakłócenie czynności poznawczych powstałe w wyniku bliżej nieokreślonej choroby. W ocenie sądu wtargnięcie na jezdnię autostrady nie było podyktowane wolą pozbawienia życia. W konsekwencji sąd zasądził na rzecz rodziny zmarłego zadośćuczynienie w znaczącej kwocie.

Bez pomniejszenia

Należy podkreślić, że francuskie regulacje nie tylko oddzielają odpowiedzialność ubezpieczyciela od winy sprawcy wypadku, ale również – co do zasady – wykluczają podnoszenie zarzutu przyczynienia się do szkody. Jest to niezwykle istotne. Bardzo często bowiem wina za wypadek rozkłada się pomiędzy sprawcę a poszkodowanego. Dotyczy to sytuacji, w których pieszy np. wtargnął na jezdnię lub nie nosił odblaskowych elementów ubioru. W reżimie odpowiedzialności ustawy Badinter okoliczności te, co do zasady, nie mają znaczenia dla wypłaty odszkodowania i jego wysokości. Zasada ta dotyczy poszkodowanych będących pieszymi, rowerzystami albo pasażerami.

Dla przykładu w lipcu 2016 r. w Cluses we francuskich Alpach pieszy, wracając do domu nocą, nieoświetloną drogą został potrącony przez samochód osobowy. W momencie wypadku nie miał na sobie kamizelki odblaskowej. Był też nietrzeźwy. Swoim nierozważnym zachowaniem w znacznym stopniu przyczynił się do wypadku drogowego, ale pomimo ustalenia tych okoliczności Sąd Apelacyjny w Chambéry wyrokiem z 2 czerwca 2020 r. (sygn. akt: RG 20/00191) przyjął odpowiedzialność odszkodowawczą Funduszu Gwarancyjnego. Nieostrożne zachowanie pieszego nie wpłynęło na obniżenie zasądzonych dla rodziny świadczeń. Małżonka zmarłego oraz jej dwójka dzieci uzyskali po 30 tys. euro zadośćuczynienia, jak również skapitalizowaną rentę powypadkową.

Ustawa Badinter wprowadziła też sztywne ramy dla procesu likwidacji szkody. Przewiduje, że w ciągu czterech miesięcy od stabilizacji stanu zdrowotnego poszkodowany powinien otrzymać propozycję odszkodowania, przy czym musi być ona oparta na rzeczywistych ustaleniach. Złożenie pozornej propozycji może skutkować żądaniem przez poszkodowanego odsetek za zwłokę w podwójnej wysokości, zaś na samego ubezpieczyciela mogą zostać nałożone kary. Warto podkreślić, że jeżeli leczenie ubezpieczonego przedłuża się, ubezpieczyciel ma obowiązek wypłacać zaliczki na poczet odszkodowania.

Rodzaje należnych świadczeń oraz ich wysokość są oczywiście uzależnione od ustaleń lekarzy ekspertów zaproponowanych przez ubezpieczyciela lub biegłych sadowych, jeżeli poszkodowany kwestionuje ustalenia lekarza wyznaczonego przez ubezpieczyciela. Finalne ustalenia są dokonywane w obecności poszkodowanego, przy czym może on – przy dokonywaniu tych czynności – korzystać z pełnomocnika oraz niezależnego lekarza eksperta. Pozwala to na zgłoszenie zastrzeżeń, które bardzo często są uwzględniane przez lekarzy orzeczników dokonujących ustaleń na rzecz ubezpieczyciela.

Wytyczne Morneta

Francuskie przepisy określają jedynie ogólne reguły ustalania wysokości odszkodowania lub zadośćuczynienia. Tamtejsze orzecznictwo wypracowało natomiast zbiór szczegółowych kryteriów, które są wykorzystywane przez wszystkie strony procesu likwidacji szkody. Szczegółowe wytyczne w zakresie likwidacji szkód w sprawach osób poszkodowanych w wypadkach drogowych są opracowywane przez sędziego sądu kasacyjnego Benoît Morneta. Wytyczne zawierają m. in. wiele tabel pozwalających szybko ustalić wysokość należnego odszkodowania lub zadośćuczynienia. Co istotne, są one aktualizowane raz w roku.

Publikacje sędziego Benoît Morneta, zwane potocznie wytycznymi Morneta, są powszechnie uznawane przez sądy, adwokaturę oraz ubezpieczycieli. Ich stosowanie daje poszkodowanym możliwość wstępnego ustalenia zakresu i wysokości świadczeń, jakie mogą im przysługiwać. Jest to szczególnie istotne, gdy konieczna jest kontynuacja kosztownego leczenia lub rehabilitacji. Przykładowo, zgodnie z wytycznymi Morneta, małoletnie dziecko może liczyć na zadośćuczynienie z tytułu śmierci rodzica w kwocie pomiędzy 25 tys. euro a 30 tys. euro.

W przypadku likwidacji szkód polegających na uszczerbku zdrowotnym lekarz ekspert z ramienia firmy ubezpieczeniowej lub biegły sądowy ustala najpierw, czy uszczerbek poszkodowanego ma charakter tymczasowy czy trwały. Następnie ustalana jest wielkość poszczególnych uszczerbków w wartościach procentowych. Biegli oraz lekarze eksperci posługują się odpowiednią tabelą opracowaną przez Stowarzyszenie Lekarzy Ekspertów. Taka metoda pozwala zachować jednolitość praktyk firm ubezpieczeniowych oraz orzecznictwa. Finalnie, po ustaleniu rodzaju i wielkości uszczerbku, sięga się do odpowiedniej tabeli. Pozwala ona ustalić, jakiej wielkości odszkodowanie przysługuje poszkodowanemu za każdy procent uszczerbku. Wysokość odszkodowania z tytułu szkód majątkowych oraz z tytułu trwałego uszczerbku na zdrowiu jest też uzależniona od wieku poszkodowanego.

Do poprawki?

Regulacje prawne zawarte w polskim k.c. powstawały w latach 60. ubiegłego wieku. Po sześćdziesięciu latach ich obowiązywania widać wyraźnie, że nie spełniają one w sposób wyczerpujący funkcji gwarancyjnych. Ich stosowanie prowadzi bowiem w wielu przypadkach do pozbawienia ofiar wypadków komunikacyjnych i ich rodzin środków finansowych niezbędnych do naprawienia krzywd lub dalszego funkcjonowania. Warto zatem rozważyć wprowadzenie odpowiednich zmian do polskich przepisów zwiększających poziom ochrony prawnej ofiar wypadków komunikacyjnych. Punktem wyjścia mogą tu być regulacje francuskie, które wprowadzają większy automatyzm w proces odszkodowawczy. Regulacje te z powodzeniem funkcjonują we Francji już od trzydziestu pięciu lat. Szczególnie godnym uwagi jest to, że aż 82 proc. wszystkich spraw jest obecnie załatwianych polubownie w toku postępowania likwidacyjnego przed ubezpieczycielem.

Maciej Mierecki jest radcą prawnym, Kancelaria Radcy Prawnego Maciej Mierecki w Krakowie
Władysław Lis jest adwokatem, Cabinet Lis Avocat w Aix-en-Provence